Trwający 10 dni przelot, bez żadnego wsparcia naziemnego, bez radia, GPSów, bez kompasu, ani zegarków, kamery wideo, tylko nas dwóch – Dalibor Carbol i Juraj Kleja. Absolutnie nieograniczony lot w tym pięknym i dzikim terenie południowych Himalajów, w miejscach, gdzie nikt wcześniej nie latał.
Duro i ja spotkaliśmy się na festiwalu w Turcji, domówiliśmy się, a za 2 tygodnie już siedzieliśmy w samolocie do Indii. Szybka akcja bez większych przygotowań. To był nasz pierwszy większy biwak na który chcieliśmy pojechać.
Długo się zastanawialiśmy nad sprzętem – czy powinniśmy brać radia, GPS, ale także czy wziąć spadochron zapasowy albo kask… Chcieliśmy zmniejszyć wagę do minimum, nie zabierać żadnych niepotrzebnych rzeczy.
Z Manali, mieliśmy plan polecieć w kierunku Nanda Devi i dotrzeć jak najdalej. W ciągu dziesięciu dni kluczyliśmy pomiędzy różnymi zakrzywionymi dolinami, a czasami wracali z powrotem, i tak udało nam się osiągnąć połowŁ tej trasy. Zatrzymało nas aż nadejście prawdziwie jesiennej pogody, kiedy prądy termiczne prostu się nie pokazywały.
Przeżyliśmy intensywne chwile, które stały się podstawą naszych innych biwakowych wypraw. Dzięki tej akcji, tak naprawdę ustawiliśmy wysoko poprzeczkę dla oceny przyszłych wypraw przelotowych. A nie tylko dla siebie.
Piloci:
Juraj Kleja
Dalibor Carbol
Miejsce startu:
Manali (Himalchal Pradesh, Indie)
Czas lotu: 10 dni
Paralotnie:
Proto Intox (MAC PARATECHNOLOGY)
Brontes (SKY PARAGLIDERS)